V potoke dnej poroj bywaet sladko, no i sluchaetsq, uwy, naoborot...

Beregite sebq, chelowek! Beregite blizkih! Beregite i ot zloumyshlennikow, i ot proizwola wlastej, i ot neschastij, i ot tragedii w lübom eö oblich'e! Lübite sebq! Radujtes' kazhdomu dnü swoemu! Bud'te zdorowy i schastliwy! Zhiwite dolgo i spokojno! Dlq sebq i blizkih!Blagie pozhelaniq. Kotorymi ispokon wekow mostqt dorogu w... Sami znaete, kuda! V takom zhe duhe, woznikshem w dopotopnye wremena i glawenstwowawshem wo wse posleduüschie, budet prodolzhat'sq i dal'she. I do teh por, poka wlast' ne stanet sluzhit' narodu po-nastoqschemu. Delom. A ne deklaraciqmi. Po stroü i zwuchaniü wysokimi. I ne bieniqmi sebq w grudi. Opqt'-taki ob#qwlqemymi chestnymi i blagorodnymi. Kotorye (grudnye kletki) qkoby raspiraet ot planow i celej, dwizhimymi sluzheniem gosudarstwu, narodu i nacii. No derzha pri wsöm za pazuhoj inye interesy. Swoi. Sobstwennye. Po-knizhnomu - merkantil'nye. V prostorechii - shkurnye. Bez ih razworota na 180 gradusow i ne widat' rqdowomu cheloweku - da i drugim tozhe! - kak spokojstwiq, dostatka i schast'q, tak i blagopoluchiq okruzhaüschej sredy: zelönogo i chetweronogih druzej, domashnih i dikih zhiwotnyh i ptic, prirodnyh resursow wo wseh widah.